niedziela, 6 lipca 2014

Rozdział siódmy - Bo jesteś piękna...

*Trzy miesiące później*

Shaki z Milankiem wrócili już do domu, Geri od dłuższego czasu był szczęśliwszy niż zawsze.
Ja siedziałam sama na kanapie w pokoju, oglądałam jakieś filmy i paliłam kolejne papierosy.
Alby nie było przy mnie od dwóch miesięcy. 
Dlaczego? 
Postanowił wyjechać, znowu zagrać w barwach Valencii a kiedy się o tym dowiedziałam, w naszym związku nie układało się najlepiej.
Okazało się, że zależało mu tylko na pieniądzach, nie na miłości. 
Nie miałam zamiaru rozpaczać za tak potwornym dupkiem, jakim był Alba.
Nie chciałam o nim myśleć, nie chciałam go widzieć, znać i go sobie wspominać.
Po prostu zachowywałam się tak, jakby go nigdy nie było.
Może coś tam po nim zostało ale to nic szczególnie ważnego. 
Liczyło się dla mnie to, jak teraz poukładam sobie swoje życie i kto zagra w nim główną rolę.
Nie chciałam się teraz angażować w jakiekolwiek związki ale wiedziałam, że to niekoniecznie musi się udać.
Przestałam o nim myśleć i poderwałam się z łóżka.
Podeszłam do okna i wyjrzałam przez nie a moją twarz dorwały promienie słońca.
Był taki piękny dzień, szkoda go marnować.
Postanowiłam więc, że wybiorę się pobiegać.
Poczłapałam do szafy i otworzyłam ją.
Znowu zaczęłam przerzucać tony ubrań, i w końcu znalazłam jakiś wygodny zestaw, do którego założyłam lekko zniszczone trampki. 
Nie potrafiłam się z nimi rozstać. 
Włosom pozwoliłam odpocząć, nie związywałam ich. 
Jeszcze tylko słuchawki. 
Otwierałam wszystkie szuflady po kolei i kiedy w końcu je znalazłam, mogłam już wychodzić.
Zamknęłam pokój, zbiegłam po schodach i wyszłam.
Skierowałam się do najbliższego parku...

***

Mijała kolejna godzina biegów. 
Muszę przyznać, że nie zmęczyłam się ani trochę i mogłabym tak codziennie. 
Rozejrzałam się w poszukiwaniu jakiejś pobliskiej ławki, żeby zawiązać buta. 
Podbiegłam do jednej, usiadłam i zrobiłam to co miałam. 
Wstałam, odgarnęłam włosy i pobiegłam dalej. 
Spojrzałam na chwilę na moją mp3, żeby zmienić piosenkę, kiedy nagle na kogoś wpadłam.
Straciłam równowagę i runęłam na osobę przede mną.
- Oh, przepraszam bard... - w tym momencie przerwałam.
Zorientowałam się kim była osoba, na którą wpadłam. 
Adria Vilanova. 
Wszędzie poznałabym te dobrze zbudowane ciało i jasnobrązowe, podniesione nad czołem włosy. 
- Nic ci nie jest? - zapytał szybko chłopak wstając i otrzepując się. 
- Nie, nie - powiedziałam machając przecząco głową - to ja raczej powinnam zapytać, czy to tobie się nic nie stało... 
- Jestem cały - uśmiechnął się Adria i podał mi rękę - wstawaj. 
Niepewnie chwyciłam dłoń piłkarza, podniosłam się i poprawiłam włosy. 
- Jestem Ad..
- Adria Vilanova - przerwałam mu i posłałam mu uśmiech - poznałam. 
- Widzę, że dobrze się orientujesz - spojrzał na mnie - a ty to...? 
- Pilar - wypuściłam powietrze z płuc - Pilar Piqué. 
- Piqué?! - zdziwił się chłopak - ten Piqué? 
- Tak, tak, siostra Gerarda z Barcelony... 
- Zawsze marzyłem, żeby cię poznać, to znaczy... - Adria pacnął się ręką w czoło - Gerarda, tak, poznać Gerarda.
- Nie ma sprawy! - odparłam radośnie - jakoś ci się zrekompensuję za to zderzenie. 
- To wspaniałą wiadomość, dziękuję - powiedział Vilanova entuzjastycznie. 
- Chodź, idziemy - powiedziałam i wykonałam gest ręką, żeby szedł za mną...

***

Przez całą drogę myślałam o Adrii. 
Jego oczy, włosy, uśmiech... 
"Ogarnij się Pilar, ogarnij..." skarciłam się w myślach.
Przecież nie miałam się zakochiwać, obiecałam to sobie jeszcze dzisiaj rano.
Co jakiś czas spoglądałam na mojego towarzysza, który cały czas uśmiechnięty szedł przez siebie.
W końcu wyciągnęłam z kieszeni papierosy i zapaliłam jednego. 
- Palisz? - zapytałam Adrię wyciągając w jego stronę paczkę papierosów.
- Nie, nie palę. Jestem sportowcem, to by mi tylko zaszkodziło - odparł - ty też nie powinnać palić. 
- Ja? Dlaczego? - odwróciłam głowę w jego stronę i spojrzałam się w jego głębokie oczy. 
- Bo jesteś piękna... - przygryzł wargę - nie, nie to miałem mówić - odetchnął - bo to skraca życie. 
Stop, stop, stop. 
"Zawsze marzyłem, żeby cię poznać" i "bo jesteś piękna"? 
Takie rzeczy nie mogą tak po prostu się wymknąć.
Ale przecież on mnie nie zna.
A ja nie miałam się zakochiwać...
"Pilar, dość" myślałam przez cały czas, ale nie działało.
- Opowiedz mi coś o sobie - z wyzywania się w myślach wyrwał mnie głos Adrii - o ile chcesz.
- Tak, pewnie - powiedziałam nabierając powietrza do płuc - no więc od podstaw, jestem Pilar Elena Piqué, mam 19 lat, urodziłam się w Hiszpanii, moi rodzice zginęli jak byłam mała. Od kilku lat mieszkam z Gerardem, Shaki i ich synkiem. W wieku 10 lat zaczęłam grać w piłkę nożną, ale w wieku 16 lat nabawiłam się kontuzji i skończyłam z tym. Byłam dziewczyną Alby przez miesiąc i jeden dzień ale niestety, nie układało się nam - powiedziałam na jednym oddechu - to chyba tyle.
Widziałam, że Adria uważnie mnie słuchał i śledził każdy mój gest podczas opowieści. 
- Grałaś w piłkę nożną? - spojrzał na mnie - pewnie musisz być dobra, skoro robiłaś to przez 6 lat.
- Trzy razy mistrzyni Hiszpanii, kilkanaście medali, siedem pucharów, dziewięć zwycięstw w grupie juniorów - uśmiechnęłam się.
- No, nic tylko pogratulować.
- Okej, teraz twoja kolej - powiedziałam zaciekawiona. 
- No więc jestem Adria Vilanova, urodziłem się w Barcelonie i gram na pozycji obrońcy w Barcy B. Mam wspaniałą mamę i siostrę, tata zmarł na nowotwór. Mieszkam z mamą i siostrą i staram się, żeby wiodło się im jak najlepiej - zamyślił się - i zdecydowanie nie byłbym dobry w pisaniu swojej biografii.
Oboje się pośmialiśmy. 
To wszystko działo się tak szybko.. 
W przeciągu zaledwie 2 miesięcy zdążyłam się pozbierać i poznać kogoś nowego, kogo pokochałam od razu. 
Czy ja właśnie pomyślałam, że go kocham? 
Nie, to przecież nie mogła być prawda. 
Nie mogłam się tak szybko zakochać.
Nie teraz...
_________________________________
Rozdział nie najwyższych lotów, ale zawsze coś.
I w końcu pojawił się Adria..
Ahh, no i powolutku, powolutku zbliżamy się do końca. :)
Jeszcze nie jestem w pełni zdecydowana, co będzie następne...
Cóż, do niedzieli, buziak. :*


2 komentarze:

  1. Już jest Adria więc bardzo fajny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń